Witajcie ;)
Nie myślałam, że mój wielki powrót na uczelnię po przerwie będzie taki wyczerpujący. Nowy plan, nowe zajęcia, nowa grupa- same nowości, jednak mam nadzieję, że się nastroję na tryb pracy i będzie tylko lepiej!
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją specyfiku, który poleciła moja mama. Może nie jest to stricte kosmetyk urodowy, lecz uważam, że powinnyście go poznać bliżej.
Mowa o kremie antyseptycznym. Co mówi o nim producent:
Środek pomocniczy stosowany w leczeniu zranień, skaleczeń, drobnych oparzeń, ran, różnego rodzaju wysypek, grzybiczych infekcji skórnych. Krem zawierający wyciąg z aloesu ma silne właściwości antybakteryjne i przeciwgrzybiczne. Zawiera także tlenek cynku, który przyspiesza gojenie się ran. Indyjska marzanna i niepokalanek pięciolistny mają właściwości antyseptyczne, wspomagają leczenie skaleczeń.
Skład: /składniki aktywne/ Indian Aloe (Aloe Vera), Five-leaved Chaste Tree (Vitex Negundo), Almond (Prunus Amygdalus), Indian Madder (Rubia Cordifolia), Borax Anhydrous (Tankana), Zinc Calx (Yashad Bhasma).
/składniki pozostałe/ Aqua, Propylene Glycol, Glyceryl Stearate SE, Cetyl Palmitate, Liquid Paraffin, Cetyl Alcohol, Stearic Acid, Polyoxylated Alcohol, Dimethicone, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Fragrance, Methylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Propylparaben. (18.10.2010)
(źródło wizaz.pl)
Jestem ogromną fanką tego produktu! Ostatnio dość często miałam na dłoniach drobne ranki (niech żyje gracja!) i ten krem okazał się dla mnie zbawienny. Wystarczy nanieść na skaleczenie niewielką warstwę produktu (najlepiej na noc) i rano w magiczny sposób męcząca rana znika! Przy większych i poważniejszych "urazach" należy powtórzyć czynność, lecz czas gojenia jest turbo przyśpieszony. Nie wiem jak sprawdza się na wysypkach i grzybiczych infekcjach skórnych, ale sądząc po jego działaniu na zadrapaniach stwierdzam że też może sobie z nimi poradzić. Zapach może nie jest pociągający, lecz na szczęście szybko się ulatnia. Konsystencja jest raczej gęsta. Produkt jest bardzo wydajny- starczy na wieki. Osobiście stosowałam go wyłącznie na dłonie i nogi, lecz spokojnie można używać go na twarz. Ogółem bardzo polubiłam się z produktami Himalaya. Mam również rozgrzewający olejek do masażu skoncentrowany na bólach mięśniowych. Mają przystępne ceny (krem 20 g. kosztuje ok. 5 zł) więc uważam, że warto spróbować. ;)
Czy miałyście styczność z tym kremem? A może polecicie coś z marki Himalaya?
Czy miałyście styczność z tym kremem? A może polecicie coś z marki Himalaya?
nigdy nie miałam takiej maści, a szkoda że wcześniej na to nie wpadłam sama często się kaleczę ;/
OdpowiedzUsuńKurcze nie miałam go nigdy a widzę że jest warta swojej uwagi.
OdpowiedzUsuńDziękuje za posta , bardzo pomocny !!
Pozdrawiam;-D
nie miałam kontaktu z tą marką, ale warto się zapoznać :)
OdpowiedzUsuńwygląda ciekawie, ja teraz używam kremu z Rokitnikiem:)
OdpowiedzUsuńchyba muszę się w niego zaopatrzyć
OdpowiedzUsuńpierwsze słyszę, a opis mnie zaciekawił. czy to nie jest przypadkiem coś podobnego jak Bepanthen?
OdpowiedzUsuńniestety nie znam Bepanthen, ale sądząc po opisie w necie wygląda bardzo podobnie ;)
UsuńPozdrawiam ;)
zawsze intrygowała mnie ta firma, muszę wreszcie wypróbować jakiegoś produktu
OdpowiedzUsuńnie słyszałam o tym kremie, przyda mi się. Przy najbliższej okazji kupię go. Cena jest bardzo niska! :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny krem, warto mieć go w domu. Aktualnie używam pasty do zębów tej firmy, sprawdza się równie dobrze :)
OdpowiedzUsuń